poniedziałek, 30 grudnia 2013

Podsumowanie roku 2013.


Kolejny rok upłynął, znowu niewyobrażalnie szybko i jak to zwykle bywa, najlepszy czas zleciał dwa razy szybciej, a to, co chciałabym żeby już się skończyło wydłużało niepotrzebnie czas.
Tak wiele chciałabym zawrzeć w tym jednym poście, że nie do końca wiem od czego zacząć.
Wyrzucę po prostu na początek wszystko, co nie wyszło, bo potem zająć się dobrym.
Coroczną, zawalaną sprawą jak zwykle jest szkoła. Wiem, że w ogóle się nie przykładam, chociaż powinnam, bo zbliżają się te, o zgrozo, matury. Ciągle o tym słyszę, nawet wśród rodzinnego składania życzeń było to głównym tematem. Nawet gdzieś zasłyszałam, jak ciotka życzyła Pawłowi, żeby mi nie przeszkadzał, w uczeniu się do matury. Zawaliłam mnóstwo przedmiotów (rzekłabym, że 5/8, bo tyle aktualnie ich mam), w tym najbardziej angielski i polski, chociaż przy tym drugim nie widać tego, aż tak po ocenach.
Zawiodłam się na kilku osobach. Nie będę tego rozwijać, po prostu jakby mnie trochę oświeciło i nie zobaczyłam tego, co bym chciała.
Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o kilku zbędnych kilogramach.
Przestałam czytać książki, które nie są lekturami.
Zupełnie olałam pisanie i czuję się z tym tragicznie, bo bardzo mi tego brakuje.
Opuściłam najlepszego grupowca na jakim byłam, przez co przez dobry miesiąc czułam się jakoś dziwnie pusto, bo tak przy nudnym dniu, wchodziłam po prostu na shouta i gadałam z naprawdę świetnymi ludźmi przez pół nocy.
Zaniedbałam kilka naprawdę ważnych osób, w tym jedną, której nigdy nie chciałam zaniedbać i teraz cieszę się, że ona tego nie czyta, bo zapewne targnęła by się na tą moją wieś i strzeliła mi biografią Heatha Ledgera, warcząc coś o tym, że mam nie biadolić, tylko do niej przyjechać i streścić cały swój półroczny niebyt. Skończyła, by swoim "Bywa", wiedząc jak bardzo mnie to wkurza i wróciła do siebie.
Bloga też zaniedbałam, był miesiąc kiedy nie było nawet jednego posta, a potem mnie ruszyło i chciałam wrzucić wszystko na raz.

Okej, wyrzucam to, co złe i wracam do dobrego.
Mogłabym powiedzieć, że rok 2013 postawiłam pod znakiem rozwoju fotograficznego. W tym roku naprawdę się za to wzięłam i starałam się poprawiać wszystkie błędy, oraz próbować się przekonać do dziedzin, których nie lubiłam, jak to nieszczęsne makro, czy architektura, ale udało się. Uważam, że zrobiłam znaczne postępy i dokształciłam się w tą teorię, której zawsze mi brakowało. Wreszcie słucham tego, co się do mnie mówi i realizuję to w życiu.
Przejrzałam na oczy. Teraz widzę ludzi lepiej i nie pokładam w każdym samego dobra, bo nikt nie jest do końca idealny.
Byłam na koncercie Iron Maiden. Tak, to dla mnie znaczny pozytyw, bo to mój pierwszy taki duży koncert. Mam nadzieję, że w ten sam dzień, rok później, będę w Gdyni, zachwycać się pod sceną Eddie'em Vedderem.
Te trzy maratony, na których byłam. Dobra, jeden jeszcze w 2012, nie liczy się. Ale gdyby mogła jeździłabym na każdy maraton, najlepiej z tymi samymi ludźmi (no, z kilkoma wyjątkami). Ale na żadnym w tym roku nie zasnęłam, nawet oka nie przymknęłam. No cóż, Iron Man był zbyt zajmujący, żeby zasypiać, a przez pół Sci-fi musiałam wąchać czosnkowe bułki i uciszać swoich towarzyszy, ale i tak było zacnie, nie powiem, że nie :)
Obejrzałam 100 filmów. Tak, równe 100. Przeliczyłam to dwa razy na filmwebie, pomijając oczywiście te, które widziałam wcześniej, ale zaznaczyłam dopiero teraz. Chowam się oczywiście przy Spidey-małpce, która dwa dni temu wbiła swoje pierwsze 1000 filmów.
Stałam się posiadaczką dwóch, nowych obiektywów. Właściwie jeden z nich doszedł na ostatnią chwilę, bo właśnie dzisiaj i jeszcze go dobrze nie przetestowałam przy świetle dziennym, ale zdradzę, że to moja pierwsza stałka i już nie mogę się doczekać rana.
Za moich Pańskich. Chociaż niewątpliwie ostatnio nawalamy z wyjazdami, to jednak zawsze dzięki nim obóz był znośny, a wszelkie wycieczki stają się ciekawsze.

A o to moi Pańscy, ale nie wszyscy. Według Facebooka mam ich 40. Bez mundurów, oczywiście. Rzadko zdarza im się je zakładać, bo jak już sama nazwa mówi, są pańscy, czyli w ramach tłumaczenia, nic nie robią, jedzą i śpią.
Pozdrawiam Pawła, bo na nim głównie skupiał się mój rok, jak zwykle.
Jeju, mogłabym tak wymieniać w nieskończoność.
Źle, że nie piszę, dobrze, że robię zdjęcia i coraz lepiej mi to idzie.
No i w roku 2014 skończę 18 lat, czy to czuję? Ani trochę.

I podsumowanie roku chciałabym zakończyć postanowieniami noworocznymi, których zwykle nie robię, ale te będą inne (Tak, wiem. Zawsze się tak mówi). Będą tylko trzy i nie dotyczące niewiadomo czego, ale właśnie rozwoju.

1. Zacznę pisać od nowa, coś do końca. 
2. Zacznę aktywniejszy tryb życia.
3. Nie odsunę się od fotografii.

Niby proste, ale dla mnie niezmiernie ważne, żeby poczuć się lepiej sama dla siebie.

Z racji tego, że jutro koniec roku, chciałabym życzyć Wam wszystkim udanego sylwestra i Nowego Roku :3

2 komentarze:

  1. Zazdroszczę ci tej fotografii - sama kocham robić zdjęcia, ale nie mam swojej lustrzanki (pożyczam ją najczęściej od kuzyna), więc w tym roku obiecałam sobie, że właśnie na ten cel będę odkładać każdą kasę, jaka dostanie się w moje łapki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo dobry cel i zdecydowanie satysfakcjonujący, kiedy już się na taki sprzęt uzbiera.
      Trzymam kciuki, żeby Ci się udało :)

      Usuń

Każdy komentarz jest dla mnie niezmiernie ważny.
Będzie mi bardzo miło jak zaczniesz obserwować mojego bloga. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...