wtorek, 20 maja 2014

Pierwszy rok Ulotnej.


Autentycznie poprawiłam sobie humor, kiedy w zeszłym tygodniu zajrzałam na bloga i tak z ciekawości zerknęłam w datę pierwszego postu, bo coś kojarzyłam, że było to w maju. Dzień od razu stał się lepszy i czułam, że naładowałam się entuzjazmem przynajmniej do piątku. Do tego mój tata wrócił w sumie zadowolony po wywiadówce, więc już w ogóle szczęście w pełni.
Tyle rzeczy chciałabym zawrzeć w rocznicowym poście, ale postaram się ograniczyć tylko do tego, co najważniejsze. Znacie ten stan, kiedy aż Was nosi, żeby podzielić się ze światem dosłownie wszystkim, o czym teraz myślicie, ale jest tego tyle, że już sami nie wiecie, co napisać? Tak właśnie się teraz czuję. Dobra, już się ogarniam i zaczynam na temat.
Po pierwsze, bardzo chciałabym podziękować wszystkim za to, że czytacie. Jest Was czternastka (nawet piętnastka, bo Czeladnik też czyta. Pozdrawiam serdecznie, Anitkę), ale mimo to jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem, że jest ktoś, kto czyta to poza moimi najbliższymi.
Po drugie, nie sądziłam, że kiedyś dotrwam do rocznicy bloga, Nie przypuszałam, że tak przywiążę się do Ulotnej i nawet podczas tej przerwy w blogowaniu będzie mi tak trudno podjąć decyzję o usunięciu, którego w końcu nie dokonałam. Potrzebuję tego bloga, żeby czasem pochwalić się jakimś zdjęciem, żeby przelać gdzieś swoje marudzenie, żeby po prostu poczuć się istotnym. Wszystko to daje mi ten blog i teraz nie wyobrażam sobie, po prostu z niego odejść.
Po trzecie, chciałabym tutaj bardzo podziękować BKWA. Chociaż na początku byłam sceptycznie nastawiona do grupy kochających się bloggerek, przez które w moich powiadomieniach nigdy nie było pusto, ale z czasem również mnie to pochłonęło i nie wyobrażam sobie teraz, by tam nie należeć. Każda z Was jest niesamowita i inna, a ja w życiu nie widziałam takiego zbiorowiska szczęśliwości. Dziękuję Wam za każdą pomoc, każde wsparcie i radę, nawet jeśli chodzi o dobór lakieru do paznokci, no i za niebywałą akceptację, bo byłam zupełnie nowa, znając zaledwie kilka osób, a zostałam przyjęta od samego początku praktycznie, i powitana rozmową o penisach.
Po czwarte, skoro rocznica to i zmiany, a dokładniej ulepszenia. Już niedługo, bo w piątek zacznę publikować regularny cykl, który będzie się pojawiał raz w tygodniu. Poniedziałki pozostaną fotograficzne, a w piątek czeka Was niespodzianka (niestety reakcji nie zobaczę, bo będę w drodze na komunię, a nie jestem pewna jak w hotelach funkcjonuje internet, ale powracam do Szczecina, więc można się spodziewać nowych widoków).
Po piąte, podsumowanko. W wielkim skrócie chciałabym wrzucić tu moje ulubione zdjęcia, które pokazywałam tu od powstania bloga, a będzie to dobra forma zakończeniowa posta :)

















Tak więc mam nadzieję, że dotrwamy do kolejnej rocznicy, a blogowanie nadal będzie mi sprawiać tyle przyjemności.

EDIT:

Jak Thortilla spędza urodziny?
Siedząc dzisiaj na świetlicy, zupełnie nie spodziewałam się, że ktoś mi wkroczy z babeczkowym t(h)ortem i zacznie śpiewać Sto lat, a ja przez pierwszą minutę zastanawiałam się kto ma urodziny i dlaczego one idą do mnie, przecież mam urodziny za dwa miesiące. Potem pomyślałam, że specjalnie robią niespodziankę tyle wcześniej, żebym była naprawdę zaskoczona (nie śmiejcie się, w jakimś serialu tak zrobili), a dopiero kiedy usłyszałam: "Niech sto lat bloguje Nam." przypomniało mi się, że dzisiaj jest roczek Ulotnej. W moich oczach pokazały się malutkie serduszka, a ja sama nie wiedziałam, co mam powiedzieć. 
Za niespodziankę odpowiada Spidey-małpka z Kino w kropki i Asia, niestety bez bloga. 
Jednak jeszcze jednym zaskoczeniem było, że kiedy pochwaliłam się mamie tortem (a ona ogólnie średnio jest zadowolona z blogowania) także mi złożyła życzonka, że mam tak dalej trzymać, a nie znowu zrezygnuję, jak coś się uda. 
Także szczęśliwa Thortilla świętuje rok bez poddania się, a to mój t(h)orcik:


9 komentarzy:

  1. oby więcej takich pozytywnych rzeczy i kolejnych rocznic bloga. cóż, mój ma już 4 lata, ale nie zwracam na to uwagi i nie lubię wracać do starych postów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Normalnie też bym nie wróciła, ale to jednak taki mój osobisty sukces i walka że słomianym zapałem. :3

      Usuń
  2. a my chcielibyśmy Ci podziękować za to że piszesz tego wspaniałego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojeju. Dziękuję <3
    +10000 do samooceny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale super niespodzianka z tym tortem!
    Bloguj Nam dalej! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojaa, dużo się wydarzyło. :) A bkwa jest cudowne <3 A powiedz mi, gdzie robiłaś te 'wojenne' zdjęcia? Niesamowity klimat, jaram się ! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na zorganizowanej przez wieś obok mnie rekonstrukcji :3
      Tu możesz obejrzeć ich więcej:
      http://ulotna-rzeczywistosc.blogspot.com/2013/09/war-part-one.html
      http://ulotna-rzeczywistosc.blogspot.com/2013/09/war-part-two.html

      Usuń
  6. "a zostałam przyjęta od samego początku praktycznie, i powitana rozmową o penisach." Bo czy można wyobrazić sobie lepsze powitanie w naszym kochanym BKWA? <3 xD
    I uroczy t(h)orcik :D No i spóźnione Stoooooo lat! :D I powodzenia w dalszym blogowaniu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie dziękuję :3
      a z tymi penisami to nawet pamiętam kto zaczął i dlaczego xD

      Usuń

Każdy komentarz jest dla mnie niezmiernie ważny.
Będzie mi bardzo miło jak zaczniesz obserwować mojego bloga. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...