sobota, 24 maja 2014

#1 Thortilla Propsuje. Nowy cykl.



Powiem szczerze, że dopiero, co usiadłam na czymś innym niż fotel samochodowy. Od szóstej rano biegamy, sprzątamy, dopakowujemy się, sprawdzamy, czego zapomnieliśmy, no i jedziemy. Prosto do Szczecina, o czym wspominałam już w poprzednim poście. W samym Szczecinie także latamy, bo trzeba się rozpakować, ogarnąć, co i kiedy, ganiać za czwórką dzieciaków i ewentualnie jeszcze lecieć do centrum, po kebaba, bo ciocia zrobiła obiad z lubczykiem (wstrząs alergiczny gwarantowany, nie polecam), lub można też żyć cały dzień na dwóch kanapkach, nikt nie zabrania. 

No i jeśli jeszcze się ktoś nie domyślił, o czym będzie cykl "Thortilla Propsuje" to wytłumaczę, że będę w tych postach coś polecać (zaskoczeni, prawda?). Zaczynając od filmu, czy serialu, kończąc na farbie do włosów. Jest to dla mnie forma urozmaicenia życia na blogu, ale chciałabym też podpiąć to pod jako takie przygotowanie do matury, trenowanie argumentowania i spójnej wypowiedzi pisemnej. Tylko nie pomyślcie sobie, że robię to wyłączenie dla siebie, bo tak nie jest. Główną motywacją było właśnie podzielenie się z Wami, czymś co ostatnio mnie urzekło, na czym mogłabym przykleić wielkiego lajka z dopiskiem "Thortilla Approved" i chcę byście Wy, też to poznali. 

Oczywiście tylko ja mogę stworzyć cykl i nie zdecydować, co polecę jako pierwsze, a właśnie ten pierwszy "props" powinien być najważniejszy i najciekawszy, by sam mógł się zareklamować.
Bo problem był właśnie w tym, że miałam kilka pomysłów i do końca nie wiedziałam, który wybrać. A na koniec i tak wybrałam coś z poza listy, co właśnie według założenia cyklu, urzekło mnie tak, że nie mogłam się powstrzymać. 
Będzie to moja pierwsza recenzja (recenzja to złe słowo, ale nie przychodzi mi do głowy inne zastępstwo) płyty (Spidey-małpka teraz myśli, że wybrałam to na odczepne) i mam nadzieję, że jako tako mi to wyjdzie, bo jednak rzadko skupiam się na płycie tak, by po prostu nie stwierdzić, że mi się podoba i mogę jej słuchać bez przerwy. 

"Gdzie ty jesteś cieniu
gdzie ty cieniu mój
przyszła do mnie bieda
i już ciebie tylko mam"


Pierwszym "propsem" będzie płyta "Blues" zespołu Breakout.
Właściwie na ten zespół trafiłam zupełnie przypadkiem, a ten przypadek ma na imię Dominik
i puścił mi to rano, kiedy wiózł mnie do szkoły. Na początku myślałam, że w Trójce puszczają jakichś fanów, którzy tłumaczą teksty zespołu Black Sabbath i dopasowują je do równie podobnej muzyki ( już nie raz tak było). Postanowiłam się nic nie odzywać, bo jeszcze palnę coś głupiego i będę musiała recytować tytuły utworów Sabbatów
i szukać tam podobnego tekstu do tego. Jako pierwszy usłyszałam utwór „Oni zaraz przyjdą tu
i nie mogłam pozbyć się tego z głowy przez cały dzień. Jak się później okazało muzyka nie pochodziła z radia, ale z płyty, nowozakupionej przez mojego tatę i puszczanej do znudzenia, więc kiedy jakiś czas później znowu jechałam z nim do szkoły usłyszałam tę płytę od początku, do utworu, który słyszałam wcześniej. No i tak nieśmiało zagaiłam, że trochę przypominają mi Black Sabbath,
a Dominik wtedy strasznie się ucieszył, że to zauważyłam i opowiedział mi skróconą historię zespołu. Wspominałam już kiedyś, że mój tata jest wielkim melomanem? Mam wrażenie, że zna historię każdego, dobrego zespołu i ma wyrobioną opinię o większości. 
Grupa ta tworzy muzykę bluesowo-rockową i album „Blues” jest ich trzecim krążkiem, został okrzyknięty „Legendarnym albumem polskiego rocka”. Podobieństwo do Black Sabbath nie jest przypadkowe, bo inspirowali się bardzo muzyką zachodu, ale nie sami Sabbaci, ogólnie zagraniczny rock lat 70. Na temat muzyków nie będę się rozwodzić, bo każdy może to sobie sprawdzić, a ja podkreślam, polecam płytę, nie sam zespół, bo nie zapoznałam się z nim na tyle, by móc go określić mianem swojego ulubionego. 
Czy potrafię powiedzieć, co takiego urzekło mnie w tej płycie? Osobiście uważam, że uzasadnianie swojego gustu muzycznego jest jedną z trudniejszych rzeczy, bo możesz uwielbiać Iron Maiden, czy Pink Floyd, a po domu nucić wciąż Dark Horse i zastanawiać się, co jest z Tobą nie tak. Nie mamy wpływu na to, co akurat Nam się podoba i możemy jedynie walczyć z wewnętrznym głosikiem, który lubi Animals i nie daje Wam spokoju. 
Lubię w tej płycie to, że mi się spodobała, chociaż zazwyczaj nie rusza mnie ten gatunek w polskiej kategorii. Jednak musiała mieć w sobie to coś, co mnie do niej przekonało bez wyłączenia po kilku minutach z głośnym „Meh, strata czasu.”. 
Polecam tę płytę, bo słuchając niej mam ochotę zamknąć się w pokoju z słuchawkami na uszach i kiwać się w rytm muzyki. Polecam tę płytę, bo mogę ciągle słuchać spokojnego głosu Tadeusza Nalepy, który wydaje się jakby czytał fragment poezji, a nie śpiewał (i w żadnym wypadku to nie jest negatyw), bo niesamowita solówka z utworu „Gdybym był wichrem” zostaje w pamięci na długo i nieświadomie zaczynasz się kiwać, kiedy ją słyszysz, bo w tym wszystkim nawet ta harmonijka brzmi niesamowicie klimatycznie. Zakochałam się w "Gdy byłem małym chłopcem" bezgranicznie, a do tego moje serce podbija, jak już wcześniej wspomniałam  "Oni zaraz przyjdą tu", "Pomaluj moje sny" i "Co stało się kwiatom".
Polecam tę płytę wszystkim, którzy od razu stwierdzą, że im się nie spodoba, bo jest zupełnie nie w ich guście. Naprawdę warto poświęcić te 40 minut, by poszerzyć swoje horyzonty muzyczne i dowiedzieć się, że jednak umie się przekonać do czegoś innego, niż tylko to, czego słucha się na co dzień. 
Polecam ją na deszczowe wieczory, kiedy jedyne, co ma się ochotę robić, to siedzieć bezczynnie i wpatrywać się w odcisk buta na suficie, i zastanawiać się skąd on tam się wziął. 


Mam nadzieję, że chociaż trochę przybliżyłam, jaką wartość dla mnie ma ta płyta. Sama jestem świadoma tego, że z czasem te polecane będą lepszej jakości, że bardziej wgryzę się w temat i będę szukać nie tylko tej oczywistej strony. 
Nie wiem za to jak będzie wyglądał poniedziałkowy post, bo z tego, co widzę po pogodzie za dużo tu nie pozwiedzam, a żadna to przyjemność latać z aparatem w deszczu.

9 komentarzy:

  1. Nie znam tej płyty :)
    Ale bardzo fajny pomysł z tym cyklem :) czekam na następne posty :)

    MSjournalistic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Pink Floyd i Dark Horse to jedno z moich ulubionych polaczen xD
    nie znam tego zespolu, ale skoro tak propsujesz to chyba poznam! :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam zespołu, tym bardziej nie znam płyty. Być może w wolnej chwili posłucham korzystając z Twojego polecenia ;)
    Fajny cykl postów! Czekam na kolejny wpis z tej serii ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że się podoba, bo już się bałam, że zostanę zjechana za brak oryginalności :3

      Usuń
  4. Aż tyle listów na raz zazwyczaj nie wysyłam xd Ale cena znaczka faktycznie dobija. Zazwyczaj kupuję znaczki na zapas, teraz zostałam bez znaczków i będę musiała podejść na poczte i kupić na zapas.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny cykl, też pewnego czasu pisałam coś podobnego, ale stwierdziłam, że nie jestem w tym dobra i usunęłam wszystkie posty ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem ciekawa, kiedy będzie polecanie Thora i Marvela ogólnie xDDD
    Ale zaciekawiłaś mnie tą płytą, w wolnej chwili postaram się posłuchać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogłabym nic z tego polecić, bo byłabym za mało obiektywna i cały post polegałby na tym, że powtarzałabym: "Thor jest najlepszy. Obejrzyjcie film, bo Thor. No i Hemsworth." I pierdyliard serduszek :3
      Chyba, że się wybiorę na nowych X-menów i mnie zachwycą, wtedy to, co innego :D

      Usuń
  7. Hmm, zespół po opisie jak najbardziej dla mnie, więc chętnie ogarnę co i jak :D
    Taki pomysł na posty jest świetny i zawsze można dowiedzieć się też czegoś o tobie/ poznać jakiś fajny produkt itp.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie niezmiernie ważny.
Będzie mi bardzo miło jak zaczniesz obserwować mojego bloga. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...