czwartek, 8 sierpnia 2013
jedenascie.
A pojechałam tylko do sklepu po mleko i karmę dla psa, wróciłam się, kiedy zobaczyłam, że słońce zachodzi, a przynajmniej jest na takim etapie, kiedy na niebie pojawia się mnóstwo kolorów i wariują chmury. Skoczyłam po aparat i na rower. Pojechałam na jakąś wyludnioną wieś, gdzie pies wielkości jamnika próbował mi zjeść nogę, nawkurzałam się trochę za ogrodzony staw, w którym pięknie odbijał się widok, a ja się nie mogłam tam dostać. Wróciłam po półtorej godziny i do ostatniej chwili próbowałam łapać ostatnie promienie. Polubiłam takie spontaniczne wypady :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz jest dla mnie niezmiernie ważny.
Będzie mi bardzo miło jak zaczniesz obserwować mojego bloga. :)